Macierewicz wystąpił wczoraj w programie Pospieszalskiego i podsumowywał dorobek rządu Jana Olszewskiego (podaję za wpolityce.pl). O „Nocnej zmianie” stwierdził krótko: koalicja Wałęsy z komunistami i małymi grupkami. Problem potraktował zbyt zwięźle, aby nie doszukiwać się w wypowiedzi drugiego dna.
Rząd Olszewskiego został obalony przez parlamentarną opozycję i Wałęsę, ale już przy powoływaniu rządu w pierwszym wolnym Sejmie nikt nie miał złudzeń, że Wałęsa, komuniści, zieloni i różowi byli, są i będą przeciwni misji Olszewskiego (członek Polskiej Partii Piwa zakończył mowę Ku chwale Polski Ludowej). Wg Wikipedii koalicja rządowa PC-ZChN-PL-„S” nie powstałaby bez poparcia PSL, co jest przyczynkiem do sprawy rzetelności tego opracowania propagandowego; w haśle „rząd Olszewskiego” nie ma nic o roli Moczulskiego i jego wodzowskiej partii, chociaż jest w haśle Konfederacja Polski Niepodległej.
Dlaczego Macierewicz nie wspomniał o zdradzieckiej i kluczowej roli Moczulskiego i jego wojska w nocy 4 czerwca 1992 r.? Może czyta Wikipedię, a może jego wypowiedź miała nie drażnić „koalicjanta” i „frakcji”? Nie jest chyba dla Państwa tajemnicą, że działacze b. KPN nie wytrzymali z dala od polityki (żłobu). Przecież krążyli po AWS i pewnie krążą po PiS, a w ostatnim czasie ostrzą sobie zęby na udział w sukcesie Kukiza. Jeszcze tylko sąd uniewinni „Wodza” z zarzutu kłamstwa lustracyjnego i będziemy mieli kolejną „nigdy nie zinfiltrowaną strukturę wolnościową”, bo Moczulski ma wielu obrońców, którzy nie wyrośli z krótkich spodenek „Strzelca”. O prawdziwym obliczu Moczulskiego świadczy doktorat u Geremka i Order od Komorowskiego, to człowiek, który odsunął sanację Polski na 13 długich lat. Minister Macierewicz nie powinien układać się ze zwolennikami Moczulskiego nawet dzisiaj.