Często wspomina się, że szkoła nie naucza rzeczy przydatnych w życiu. Jest to całkowicie nieprawdziwa teza. Wystarczy tylko spojrzeć na to, co dzieje się w ramach politycznej poprawności. W warszawskich szkołach ogłoszono akcję "Rowerowy maj" z nagrodami za codzienny dojazd do szkoły rowerem. Chwilę po rozpoczęciu akcji okazało się, że w rowerowym maju mieszczą się także rolki i hulajnogi, nawet niesione całą drogę przez rodziców.
Rekord hipokryzji widziałem dzisiaj, gdy rodzice podwieźli dziecko pod szkołę samochodem osobowym i wypakowali mu hulajnogę z bagażnika. Myślę, że podam litery z rejestracji tego samochodu, bo są one bliskie sercom wszystkich warszawskich rowerzystów i pieszych: WWL.
Podsumowując: rodzice wiozą dziecko kilkanaście kilometrów do szkoły samochodem osobowym, wypakowują go z hulajnogą pod szkołą- dosłownie 6 metrów od furtki, a dzieciak na lekcji łże, że dojechał do szkoły ekologicznym transportem. W dodatku dzieciak ten kilka dni temu przystąpił do Komunii.
Samo życie, a nauczyła go (ich) szkoła podstawowa.
Komentarze