Bolesław Głowacki Bolesław Głowacki
310
BLOG

Kutwa.pl, czyli Dzień Kobiet w „Nowoczesnej” Polsce

Bolesław Głowacki Bolesław Głowacki Polityka Obserwuj notkę 6

Zdarzyło mi się wystawić na Allegro nietrafiony prezent. Może lubię historię XX w., ale biografia zachodniego polityka po angielsku to już przesada. Książek się nie wyrzuca, tak uczono mnie i Państwa w domu. W trakcie wydarzeń okazało się, że napotkałem przedstawiciela mniejszości socjalnej.

Pan Adam napisał do mnie w niedzielę wieczorem (to już był symptom, ale go nie rozpoznałem) „spod aukcji”. W mailu prosił o umówienie transakcji na poniedziałek, bo we wtorek chciałby wręczyć książkę jako prezent. Podałem telefon i napisałem, że odbiór w poniedziałek będzie jak najbardziej możliwy. Zadzwonił dopiero w poniedziałek wieczorem. Podtrzymał ofertę kupna i chciał umówić odbiór osobisty na 21 wieczorem, bo odwozi wtedy córkę (ważne!). Głos, „na oko”, trzydziestopięciolatka. Z mojej strony poprosiłem o zakup na Allegro i tu zaczęły się schody. Pan Adam najpierw wyraził troskę o moją prowizję, a potem stwierdził, że chciałby negocjować cenę. Odpowiedziałem, że widełki cenowe książki są bardzo precyzyjnie określone w warunkach aukcji, więc w ogóle nie rozumiem potrzeby negocjacji. Wtedy pan Adam przestał być przyjazny i uraczył mnie biznesowym bon-motem „Bo ja, Panie Bolesławie, robię interesy tylko z ludźmi, którzy patrzą ze mną w tę samą stronę”. Pożegnaliśmy się.

Nie pisałem tego tekstu, aby dręczyć Państwa przypadkami z życia wziętymi. Na użytek amatorskich sądów socjologicznych określam profil 7% polskich wyborców:

- mają jedno dziecko,

- tylko jedno, bo jego zajęcia pozalekcyjne pochłaniają wystarczająco środków,

- w każdej sytuacji codziennej stosują chwyty socjotechniczne (nie pytałem o dzieci; mam dzieci- jestem w porzo),

- uważamy, że wszystko jest do negocjacji (każdy jest do kupienia),

- posługuję się językiem korporacji (wątpliwej jakości slangiem) w życiu codziennym, nie mogę wyjść z wprawy, nawet jeśli jest to język pogardy,

- oszczędzam nawet kilkanaście złotych na prezencie dla swojej kobiety (jestem mordercą kosztów); o rodzinie jednego z twórców afery FOZZ sąsiedzi mówili, że zjedzą gówno spod swojego krzesła.

Sprawą żywotności naszego Narodu jest wychwycenie momentu, kiedy ta 7% mniejszość stanie się V kolumną.

 

Podzielę się refleksjami ze spacerów po Warszawie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka